22 października 2012

Ulubiony tusz do rzęs MAX FACTOR Masterpiece


Chcę Wam dzisiaj przedstawić mój ulubiony tusz do rzęs, bardzo eksperymentuję z mascarami lecz zawsze wracam tylko do tej jedynej… Max Factor Masterpiece.

Śmiało mogę powiedzieć, że jest to mój numer jeden wśród mascar. Spełnia ona moje wszystkie wymagania. 

Jestem posiadaczką średniej długości rzęs, są raczej niesforne, rosną trochę jak chcą, dlatego od tuszu wymagam aby bardzo dobrze rozdzielał rzęsy, tak też robi Masterpiece.



Opis producenta:

Zaawansowana technologicznie szczoteczka iFX pięknie podkreśla oprawę oczu. Zdefiniuj siebie. Oto tusz do rzęs, który nareszcie podkreśla i idealnie rozdziela rzęsy, zapewniając im niesamowity, profesjonalny wygląd – rzęsy wyglądają tak, jakby pomalował je profesjonalny wizażysta! Innowacyjna szczoteczka iFX w tuszu Masterpiece równomiernie pokrywa wszystkie rzęsy, nawet te najtrudniej dostępne w kącikach oczu. Rezultat? Pięknie podkreślona oprawa oczu, efekt nawet pięć razy lepszy w stosunku do niepomalowanych rzęs, pod względem objętości, gęstości, kontrastu i widoczności. Tusz Masterpiece jest również dostępny w wersji wodoodpornej.


Tusz Masterpiece jest wyposażony w szczoteczkę iFX. Jej specjalna opatentowana forma idealnie współgra z formułą tuszu Masterpiece, aby ułatwić precyzyjne, równomierne nakładanie produktu na całej linii rzęs – zarówno w kącikach oczu, jak i pośrodku, pięknie zaznaczając kształt oka.



Szczoteczka iFX jest pierwszą tego typu szczoteczką. Została opracowana z użyciem opatentowanej technologii termoplastycznego elastomeru, który powstaje na drodze procesu Moldtrusion, będącego przedmiotem zgłoszenia patentowego oczekującego na rejestrację. Zapewnia precyzyjną i równomierną aplikację tuszu. Szczoteczka iFX posiada wyjątkowo miękkie, sprężyste włosie, które „chwyta” rzęsy już u nasady i dokładnie je rozczesuje aż po same końce.Znakomicie współpracuje z formułą tuszu Masterpiece, aby ułatwić precyzyjne, równomierne nakładanie produktu na całej linii rzęs, zarówno w kącikach oczu, jak i pośrodku, efektownie akcentując kształt oka. Włosie szczoteczki iFX zostało wykonane z termoplastycznego elastomeru, a nie z włókien nylonowych, dzięki czemu jest wyjątkowo miękkie i sprężyste. Oznacza to, że potrafi dotrzeć do najtrudniej dostępnych rzęs, aby idealnie je podkreślić od nasady aż po same końce. 
 


Moja opinia:

Jest to Ferrari wśród tuszów. Mój absolutny hit. Zawsze do niego wracam, gdyż czasami daję się łatwo namówić się na inne mascarowe nowości (jak to my kobiety).

Szczoteczka jest rewelacyjna, idealnie rozdziela rzęsy i pięknie wydłuża, rzęsy wciąż wyglądają naturalnie, sprawiają wrażenie dłuższych i gęstszych. Co najważniejsze tusz rozprowadza się równomiernie od samej nasady po końce rzęs. Bardzo łatwo i precyzyjnie można umalować nawet najdrobniejsze rzęsy, te które znajdują się na dolnej linii oka jak również te w kącikach oczu.

Gdy pierwszy raz zobaczyłam tą szczoteczkę pomyślałam że będzie to bubel, zawsze ufałam tylko tym gigantycznym szczotką, im większa tym lepsza, jednak przekonałam się, że ta niepozorna główka wygrywa ze wszystkimi innymi.

Kolejnym plusem tej mascary jest to, że tusz utrzymuje się wiele godzin, nie kruszy się i nie obciąża ani nie wysusza rzęs. 


Szczoteczka jest delikatniejsza i bezpieczniejsza dla rzęs, nie niszczy ich tak jak tradycyjne druciane szczoteczki.



Ciekawostką jest to, że tusz był wykorzystywany przy charakteryzacji w filmie „Wyznania gejszy”.




Polecam wam ten produkt i podpisuję się pod nim.

Jakie są wasze ulubione tusze do rzęs? Czekam na Wasze opinie.








04 października 2012

Poprawiacz humoru. Peeling do ciała Wanilia z upraw Bio Yves Rocher





Dzisiaj nareszcie pięknie u mnie za oknem, jesień w tym roku jak na razie naprawdę wprawia mnie w dobry nastrój, dostrzegam to czego kiedyś nie zauważałam i daje mi to wiele radości. Póki liście mienią się tysiącem kolorów wyglądając za okno zawsze się uśmiecham. Są jednak momenty gdy nie chce się wysunąć nawet nosa z domu, jest zimno, mokro i tak jak u mnie dopada zaziębienie… Niestety troszkę się pochorowałam, ale mam na to swoje sposoby aby nawet w takim stanie poprawić sobie humor.


Wiadomo że jest mnóstwo poprawiaczy humoru które można znaleźć wśród słodyczy albo gdzieś w lodówce… znajdują się także kosmetyczne perełki które powodują uśmiech i nastawiają pozytywnie na walkę z chorobą…

Powiecie że mogą to być balsamy, kremy… ale peeling??? Otóż tak! To pewien peeling wprawia mnie w radosny stan, a wszystko za sprawą jego zapachu oraz konsystencji.


Peeling do ciała Wanilia z upraw Bio Plaisirs Nature


Słowo producenta:
Kremowy peeling do ciała z zawartością naturalnych drobinek złuszczających uwalnia skórę od zanieczyszczeń i martwych komórek. Skóra jest cudownie gładka, jak nowa.
Składniki pochodzenia roślinnego: wanilia Bourbon pochodząca z upraw biologicznych, proszek z pestek oliwek i moreli złuszcza skórę nie wysuszając jej, masło karite bio, olejek ze słodkich migdałów, żel z aloesu bio.



Moja opinia:

Gdybym miała zająć się promocją tego kosmetyku to reklamowałabym go jako budyń do ciała z prawdziwą wanilią. 
Gdy go używam mam wrażenie że wmasowuję w siebie budyń i jestem o krok od polizania palców...Konsystencja budyniowa- jestem na TAK! Zapach przyjemnie odpręża, relaksuje jest niezwykle naturalny, słodki, przeważa zapach wanilii ale da się wyczuć nutkę olejku ze słodkich migdałów.


Opakowanie jest przesłodkie, przypomina mi słoik miodu, bardzo ładnie prezentuje się przy mojej wannie, która z nas nie lubi ładnie ubranych kosmetyków.

Moje wymagania co do peelingu są proste, ma przede wszystkim dobrze ścierać to co trzeba. Nie wierzę w bajki o usuwaniu cellulitu itd. Bo to wydaje się być nie możliwe tylko i wyłącznie dzięki peelingowi. Tak więc uważam że na peelingi nie opłaca się wydawać kroci, lepiej zainwestować w lepszy droższy krem.


Rezultaty: skóra jest idealnie wygładzona i miękka, dobrze złuszcza naskórek zdaje egzamin w 100%, proszek z pestek winogron i moreli tworzy drobinki peelingujące które wg mnie są idealnego rozmiaru nie za duże nie za małe po prostu w sam raz. Peeling jest dosyć gęsty co ułatwia aplikację. Da się zauważyć obecność masła karite bo skóra jest bardzo ładnie nawilżona. Po zmyciu skóra pięknie pachnie. 

Teraz przejdźmy do ceny. Produkt zakupiłam dzięki promocji o której już Wam pisałam przy okazji maseczki z glinką marokańską. Na stronie grupon.pl za kupon o wartości 45zł mogłam zakupić kosmetyki warte 100zł, takie promocje na gruponie Yves Rocher robi często także warto tam zaglądać.

Cena w sklepie to  38 zł za 200ml. Nie jest to tanio jak na peeling ale wydaje mi się że jest on bardzo wydajny i starczy mi na długo.


Komu polecam: Wszystkim, ze szczególnym uwzględnieniem tych którzy uwielbiają pachnące słodkie kosmetyki.
Konsystencja: Gęsta, budyniowa.
Zapach: Wyczuwalna wanilia i delikatna nutka migdałów, słodki lecz nie przesłodzony.
Dostępność: Sklepy Yves Rocher, można zakupić przez Internet na stronie yves-rocher.com.pl
Wydajność: Dzięki konsystencji wydaje się być bardzo wydajny.
Minusy: Nie zauważyłam.


Używałyście peelingów Yves Rocher? Piszcie jakie są wasze ulubione peelingi jestem bardzo ciekawa.





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...