19 lutego 2013

Missha Sheet Mask czyli bawełniana maseczka z perłą



źródło


O tym, że jestem wielką fanką maseczek do twarzy pisałam nie raz. Lubię tworzyć sama swoje domowe mikstury ale również często sięgam po gotowe już produkty. Gdy nie mam dużo czasu i nie mogę przygotować maseczki sama, prawda jest taka, że z niektórych składników samemu w domu trudno zrobić maseczkę a czasami to nawet niemożliwe, wtedy zbawienne są gotowe produkty.

Jednym z rodzajów maseczek, które najczęściej nakładam na twarz gdy leżę w wannie są „sheet mask”, czyli maseczki wykonane z bawełny i nasączone odżywczymi składnikami.

Używałam maseczek takich firm jak: Missha, Skin Food, Etude House, Beauty Friends. Wszystkie wyglądają podobnie i chyba żadna z nich specjalnie się nie wyróżniła, ze wszystkich jestem w tym samym stopniu zadowolona. Oczywiście każda maseczka spełniała inne zadanie i robiła to dosyć dobrze. Tego typu maseczki są bardzo popularne w Azji a wymienione przeze mnie marki pochodzą z Korei. 

Sheet mask to bardzo szybki i prosty sposób na piękną skórę, nie musimy bawić się w żadne mazidła, otwieramy opakowanie, rozkładamy bawełniany płat i nakładamy na twarz, wystarczy po 15-20 minutach zdjąć go z twarzy i cieszyć się piękną cerą.

Wybór maseczek jest naprawdę duży. Każda z Was znajdzie odpowiednią dla siebie. Poniżej przedstawiam Wam maseczki Missha z serii Pure Source czyli czyste źródło.


Dzisiaj dopieszczę moją twarz maseczką marki Missha z ekstraktem z pereł.

MISSHA Pure Source Sheet Mask – Pearl

Słowo producenta:
Maseczka wykonana ze 100% czystej bawełny, nasączona ekstraktem z pereł. Ma za zadanie rozświetlić skórę, odżywić, wygładzić a ponadto dodaje jej blasku.



Moja opinia:
Stosując już od dłuższego czasu tego typu maseczki muszę na wstępie przyznać, że nie zauważyłam większej różnicy w działaniu pomiędzy różnymi maseczkami tego typu. Rezultaty są widoczne i lubię szybkie efekty, które daje stosowanie bawełnianych masek ale według mnie wszystkie dają ten sam bądź zbliżony efekt.



Skóra po zastosowaniu maseczki Misshy jest gładka, niezwykle miękka, zaczerwienienia znikają a skóra jest odprężona. Wyraźnego rozświetlenia nie zauważyłam ale nie liczyłam na skórę mieniącą się jak perły.


Wielkim plusem jest naprawdę porządne nasączenie maseczki. Po wyjęciu jej z opakowania nadal znajduje się w nim sporo esencji, którą nakładam na szyję i dekolt. Maskę nakładam na twarz na około 20 minut następnie wycieram nią całą twarz, szyję, dekolt.


Maseczka z pereł jest bezzapachowa, mój nos nic nie wyczuwa. To co ją wyróżnia od innych masek, które stosowałam to uczucie delikatnego chłodu na twarzy. Idealnie dopasowuje się do kształtu twarzy, dobrze przylega a esencja nie spływa, nie klei się. Po zdjęciu takiej maseczki nie aplikuję nic na twarz przez co najmniej godzinę do dwóch, następnie stosuję krem. 

Polecam tego typu maseczki szczególnie leniuchom, którzy nie lubią pobrudzić sobie rąk. Ekspresowy sposób na poprawę kondycji naszej skóry. Szybko i bez bólu.
Maseczkę kupiłam na EBAY, za 3 maseczki zapłaciłam 5$ czyli około 16zł.

Używacie bawełnianych maseczek? Jeżeli tak czekam na Wasze opinie i spostrzeżenia.





Na koniec najnowsza piosenka Lany, której mogę słuchać cały czas, totalnie mną zawładnęła.


18 komentarzy:

  1. kupujesz na polskim ebay czy innym

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wchodzę albo przez stronę ebay.com lub ebay.pl nie ma to większej różnicy. W zakładce "wyszukiwanie zaawansowane" w opcji "lokalizacja" wybieram produkty znajdujące się w Korei Południowej, jeżeli chcę zamówić coś z innych krajów wybieram inne państwo. Wszystkie Ebaye są połączone, nie ważne na którym ma się założone konto.

      Usuń
    2. Nie musisz wpisywać kraju. Jak w wyszukiwarce na ebay.com wpiszesz szukany produkt to pokazuje Ci wszystkie dostępne.

      Usuń
    3. Oczywiście, że nie trzeba wpisywać kraju ale minusem jest to, że wtedy w wynikach otrzymujemy zbiórkę produktów z całego świata, w tym z Chin (gdzie roi się od podróbek) A ja chcę dostać produkt z konkretnego miejsca, najczęściej z Korei, gwarantuje mi to oryginalność produktu, przy odpowiednim wyborze sprzedawcy.

      Usuń
  2. Ostatnio polubiłam się z bawełnianymi maseczkami Vanedo, kupuję 7 maseczek za 16 zł:) podobnie jak Ty nie widzę spektakularnej różnicy pomiędzy różnymi wariantami tych masek, choć zdecydowanie najlepsze efekty zauważyłam po masce Vanedo Mugwort. Ogólnie po ich użyciu skóra jest zawsze rozświetlona, wygląda na zdrową i wypoczętą. Znowu podobnie jak Ty esencję nakładam też na szyję i dekolt. Obecnie nakładam bawełnianą maskę przynajmniej raz w tygodniu i jestem zadowolona z efektów, zadowolony jest również mój wewnętrzny leń, który nie lubi zmywania maseczek:)
    Pamiętam, że jak pierwszy raz nałożyłam taki bawełniany płat na twarz i zobaczyłam się w lustrze!!!! to przed oczami stanął mi Hanibal Lecter z "Milczenia owiec"!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi narzeczony zawsze mówi, że wyglądam jak w masce z "Piły" hehe:) Vanedo beauty friends bardzo lubię i też mam je w swoim zapasie moim ulubieńcem jest ich cytrynowa maska:) Dla leniuchów chyba najlepsze rozwiązanie:)
      buźka!

      Usuń
    2. zgadzam się z narzeczonym :D przerażająca forma maseczki ;)

      Usuń
  3. W Chinach niekoniecznie muszą to być podróbki, zależy od sprzedawcy. Ale w przypadku Chin rzeczywiście lepiej nie kupować na ebay tylko np. na Sasa.com, to coś jakby sieć drogerii (jak u nas Rossmann) i mają również sklep internetowy zdaje się wysyłający z HK. Tam wszystko działa legalnie i podróbek nie ma, wydaje mi się, że nawet lepiej zamawiać tam, niż pojedyncze produkty od różnych sprzedawców - wychodzi taniej. Ale jeśli zamawiamy jedną-dwie rzeczy to faktycznie prościej zamówić prosto z Korei.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że nie muszą być podróbki, tak nie napisałam, ale produkty, które są produkowane w Korei jednak pewniej jest kupować właśnie tam. Nie każdy musi się ze mną zgadzać ale mi mój sposób zakupów koreańskich kosmetyków odpowiada i jestem spokojna. Poza tym lubię ebay;)
      Nigdy nie zamawiałam na stronie sasa, muszę bliżej przyjrzeć się tej stronie, fajnie, że o niej napisałaś. Choć jak do tej pory ebay mi w zupełności wystarcza, no i czasem siostra coś dla mnie przywiezie:)
      buźka

      Usuń
  4. Widziałam ostatnio takie "sheet mask" w Hebe, chyba pochodziły z Chin albo Korei, ale jedna sztuka kosztowała 17 zł i uznałam, że to za dużo. Chociaż chyba następnym razem przy zamawianiu przez ebaya dorzucę jakąś sheet mask i zobaczymy jak u mnie się sprawdzi. Wiem też, że niektóre dziewczyny nasączają waciki jakąś emulsją i kłada na twarz i podobno ma to zbliżone działanie do takich właśnie masek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie nie ma Hebe:( Troszkę dużo sobie liczą ale też niektóre azjatyckie sheet maski są bardzo drogie. Nie słyszałam o tym sposobie nasączania wacików...ciekawe ale już wtedy robi się z tego mała zabawa. Jak mam zabierać się za robienie mikstury to wtedy robię ją w postaci papki którą nakładam na twarz.
      buźka

      Usuń
  5. Tej maski wcześniej nie znałam ale kusisz mnie nią! ;) a miałam oszczędzać..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Cena nie jest aż tak wysoka...Ja sobie cały czas powtarzam: OSZCZĘDZAJ!

      Usuń
  6. Te maseczki mają podobne działanie ze względu na to, że głównymi składnikami są w nich zwykle woda i gliceryna, a substancje aktywne są w ułamkach procentów. Mimo tego też je lubię. Szkoda, że w PL są zwykle dość drogie, na Tajwanie koszt to ok. 20 zl za dziesięć masek. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja z azjatyckich sheet-mask jestem przywiązana do koreańskiej marki Pure Smile, która niestety jest dostępna tylko na japońskim rynku (a co za tym idzie w japońskich sklepach). I przy nich widzę różnicę w zależności od rodzaju: owocowe mocno rozjaśniają i oczywiście nawilżają, aloesowe/miodowe koją skórę, jest miękka i odżywiona. Testuję też inne, ale jak na razie żadna z rozsądnego poziomu cenowego nie umywa się do Pure Smile... Do tego np. Faceshop był bardzo marnie nasączony... Ale Misshy jeszcze nie próbowałam, może się skuszę :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. O, dobrze trafiłam! Cześć Patrycja! Ja jestem apostołką azjatyckich zdobyczy kosmetologii! Tak jak kur-chan, własnie też kupuję pure smile są tanie i odświeżające. Za jakieś 3-9 złotych/sztuka, ale zależy od promocji. Tylko też kupowałam w Tokio, chociaż pisze na nich, że są zrobione w Korei. Ale polecam :) A propos różnic, to właśnie szczególnie lubię perłową, Patrycja! Według mnie widać - czasowe - efekty rozjaśniania :) W ogóle uwielbiam wszystkie wybielające kosmetyki, ale lepsze efekty widzę po tych w kremie/mleczku. Dlatego przy okazji, powiedzcie, jakie wybielające serie z tych dostępnych w Japonii polecacie? Bo ja znam i kupuję na razie tylko Shiseido. Te wybielające z Shiseido Hada Senka jest strzałem w 10, dobra i tania (dałam jakieś 30 zł za mleczko na promocji), ale jednak chciałabym poeksperymentować ;) Tylko nie mówcie, że te wybielające Kanebo, bo ostatnio w wiadomościach mówili, że wypaliło ludziom skórę, to trochę sie ich boję.. ;/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz.
Jak najszybciej postaram się odpisać na Twoje pytania:)


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...